Odkąd tylko wyszłam z pracy, ubrana w coś nie pasującego do zimnego wieczoru,
czuję kogoś spojrzenie na sobie, jakby mnie śledził jakiś pedofil. Dopiero po jakimś czasie mam wrażenie, że chyba mi się wydawało...Ciemna dróżka przez, którą przyszło iść przyprawiała mnie o je*ane dreszcze. Znów TO miejsce, że też przyszło mi dzisiaj wracać z buta do domu. I to jeszcze przez TEN park. Na samą myśl o nim tworzę w głowie chore scenariusze, a teraz muszę tędy przechodzić. Miejsce pełne pijaków, złodziei, a co najgorsze cholernych zboczeńców. Gorzej być nie mogło.!
czuję kogoś spojrzenie na sobie, jakby mnie śledził jakiś pedofil. Dopiero po jakimś czasie mam wrażenie, że chyba mi się wydawało...Ciemna dróżka przez, którą przyszło iść przyprawiała mnie o je*ane dreszcze. Znów TO miejsce, że też przyszło mi dzisiaj wracać z buta do domu. I to jeszcze przez TEN park. Na samą myśl o nim tworzę w głowie chore scenariusze, a teraz muszę tędy przechodzić. Miejsce pełne pijaków, złodziei, a co najgorsze cholernych zboczeńców. Gorzej być nie mogło.!
Zaraz, zaraz...chyba jednak mogło. Czy mi się zdaje czy jakaś ciemna postać zbliża się w moim kierunku ?! jeszcze tylko tego brakowało. Przychodziła mi tylko jedna myśl do głowy "Odwrócić się i uciekać", ale po co, jak ten chory idiota, jeśli będzie chciał, to i tak mnie dogoni. Chyba muszę zmienić godziny pracy, albo od razu pracę. Jeszcze ten stos projektów, który muszę dźwigać...
Facet zmierzał wciąż w moim kierunku. Albo on przyspieszał kroku, albo to tylko moja chora wyobraźnia. Ominęłam właśnie latarnie, wchodzę w mrok, wprost w szpony tego gościa. Udawałam, że to tylko moja wyobraźnia. Powtarzałam sobie w myślach "Sami, tam nikt nie idzie, jesteś tu zupełnie sama". Szłam patrząc pod nogi byle tylko nie patrzeć na zbliżającą się postać...Nagle poczułam jakbym się z czymś zderzyła, upuszczając wszystkie projekty zapytałam się głupio samej siebie: "Czy to latarnia ?!", spojrzałam przestraszona w górę. To jakiś chłopak, nie dostrzegałam jego twarzy, za to on moją chyba tak.
Facet zmierzał wciąż w moim kierunku. Albo on przyspieszał kroku, albo to tylko moja chora wyobraźnia. Ominęłam właśnie latarnie, wchodzę w mrok, wprost w szpony tego gościa. Udawałam, że to tylko moja wyobraźnia. Powtarzałam sobie w myślach "Sami, tam nikt nie idzie, jesteś tu zupełnie sama". Szłam patrząc pod nogi byle tylko nie patrzeć na zbliżającą się postać...Nagle poczułam jakbym się z czymś zderzyła, upuszczając wszystkie projekty zapytałam się głupio samej siebie: "Czy to latarnia ?!", spojrzałam przestraszona w górę. To jakiś chłopak, nie dostrzegałam jego twarzy, za to on moją chyba tak.
- Jak chodzisz idioto ?!- powiedziałam wściekła.
- Przepraszam- powiedział zakłopotany całą sytuacją. Po czym nachylił się i pomógł mi zbierać wszystkie moje materiały do pracy.
- Dobrze, że przynajmniej umiesz przeprosić- stwierdziłam wciąż oburzona po czym wstaliśmy.
- Nie zauważyłem Cię, proszę- rzekł podając mi papiery.
- Dzięku...-zabierając je poczułam, że nie mogę oderwać się od jego bluzy. Nie wiem jak, ale mój naszyjnik zaplątał się w jego ubranie."Boże, co jeszcze ?!", pomyślałam a następnie próbowałam odczepić się od niego.
- Zaczekaj,nie szarp się tak- powiedział podnosząc lekko głos. Zaczął delikatnie odplątywać naszyjnik, żeby go nie rozwalić. Ja najchętniej bym go teraz roz*ebała o chodnik...Nagle chłopakowi spadł kaptur, ale latarnia i tak oświetliła tylko jego blond włosy z brązowymi odrostami, które wyglądały jak pasemka. Udało mu się, Odsunęłam się na krok od chłopaka i podziękowałam.- Nie ma za co- albo mi się wydawało, albo widziałam jego śliczny uśmiech rozświetlający park.- Dobranoc śliczna.
- Dobr...CO?
- Powiedziałem dobranoc śliczna. Coś nie tak ?
- Nie nic, nie ważne zresztą. Dobranoc- prychnęłam i odwróciłam się.
![]() |
SAMANTHA |
Nagle zaczął padać ulewny deszcz "KU*WA co jeszcze?!"...
Szłam rozglądając się wokół. W domach pogaszone światła, a ja dopiero wracam z pracy."Więcej takich dni proszę.!" wysyczałam przez zęby poirytowana dzisiejszą sytuacją.
Wreszcie doszłam do domu. Światła u mnie zgaszone, czyli mama już śpi. Weszłam po cichu, żeby jej nie obudzić. Przebrnęłam przez schody i zrzuciłam mokre ubranie. Krople deszczu równomiernie spływały po moim prawie nagim ciele. Wzięłam swoje rzeczy do spania i poszłam do łazienki. Zdjęłam bieliznę i weszłam pod prysznic. Strumień gorącej wody oblał moje nagie ciało. Gdy już uznałam, że jestem czysta, i przede wszystkim odprężona, wyszłam i dokładnie osuszyłam się bawełnianym ręcznikiem.
Ubrałam swoje wcześniej wybrane rzeczy i położyłam się na łóżku "Nareszcie". Nie trudno było mi zasnąć, bo ten dzień był dla mnie wyjątkowo ciężki. Jednak zanim udałam się do Krainy Morfeusza, moją ostatnią myślą był, nie kto inny, tylko ON...
Uwielbiam jak piszesz opowiadania a ten wstęp .. Mmmm zajebioza ;D <3 a i Kc .Ty mój słodziaku czekam na ciąg dalszy ;*
OdpowiedzUsuńTeż Cię kocham pyszczku :* No będę pisać, będę... Nie mam zamiaru tak szybko odpuszczać.xD
UsuńNie mów że to się tobie przydarzyło?! No i to warto czytać, opowiada o normalnym świecie z przekleństwami i wgl. Czekam na ciąg dalszy :* Twoja najwierniejsza fanka <3
OdpowiedzUsuńNie no co ty...to nie moja historia.xD Wyobraźnia działa, nie ma co...Wiem, że jesteś moją najwierniejszą fanką <3 Obiecuję, że tak szybko się nie poddam. ;*
UsuńKiedy następne opowiadania?? :*
OdpowiedzUsuńNo kochana chyba jednak jutro, bo dzisiaj nie udało się. :( Ale zrobiłam bohaterów.xD Chociaż coś...żeby nie było, że siedziałam bezczynnie :P ;*
UsuńFajnie się zaczyna ! *.*
OdpowiedzUsuńDziękuję... ^^ Mam nadzieję, że ciąg dalszy również Cię zaskoczy i się nie zawiedziesz ;) xd ;*
UsuńŚwietnie. Bardzo fajnie się czyta i na 100% będę tu zaglądała! :*
OdpowiedzUsuńTrzy razy na TAK ! <3
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie *.*
21 year old Structural Engineer Sigismond Beevers, hailing from Sainte-Genevieve enjoys watching movies like Outsiders (Ceddo) and Jogging. Took a trip to La Grand-Place and drives a Ferrari 250 GT California. przejsc na strone
OdpowiedzUsuń