poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 3 This is incredible !

                                               Siedziałam nieruchomo, a turkusowa fala oblewała moje ciało co wywoływało niemałe dreszcze.
- Co ja tu robię ? I gdzie ja jestem- zapytał niebieskooki z delikatnym niepokojem w głosie.
- Jesteś w szpitalu. Miałeś wypadek, który to ja spowodowałam- odpowiedziałam z żalem, po czym łza stoczyła się powoli po policzku. Szybko ją otarłam, żeby on nie zauważył jej przypadkiem. Na twarzy chłopaka zaistniał jakby grymas zamyślenia...Siedziałam w ciszy bacznie przyglądając się mu. Wreszcie oderwał wzrok od sufitu:
- Pamiętam to wszystko. To nie była wcale twoja wina. To ja wyjechałem Ci pod koła samochodu. Nie możesz się zadręczać o coś co nie spowodowałaś ty. A tak w ogóle, wiesz może ile ja już tu przebywam ? I co się ze mną przez ten czas działo ?
- Jeśli dobrze liczę to jutro miną trzy tygodnie. A przez ten czas byłeś ciągle w śpiączce.- powiedziałam smutno.
- A skąd właściwie wiesz tak dużo ?
- Przychodziłam tu każdego dnia z nadzieją, że wreszcie się obudzisz. Choć ta iskierka zaczęła powoli wygasać...aż do dzisiaj.
- Musisz być na prawdę wspaniała skoro, aż tak się przejęłaś losem zwykłego chłopaka.

- Nie jesteś taki zwykły...- powiedziałam nieśmiało.
- Mylisz się, najzwyklejszy w świecie.- posłał mi delikatny uśmiech.- Jak właściwie masz na imię ?
- Samantha, ale znajomi mówią do mnie po prostu Sami, miło mi.
- Ja jestem Niall i słyszałem, że mam piękne oczy. Mnie również miło.- usłyszałam cichy śmiech z jego ust, a ja zrobiłam się niewiarygodnie czerwona- spokojnie, ty też masz piękne oczy.
- Ja nie mam nic ładnego, a pięknego to już w ogóle i proszę Cię ty jedyny mnie nie okłamuj...
- Nigdy nie okłamałem żadnej dziewczyny, a ty jesteś cała piękna.
- Wiesz, że patrząc w oczy możesz zobaczyć wszystko ?- zobaczyłam jak kręci z irytacją głową..pewnie dlatego, bo zmieniłam temat, ale ja po prostu nie lubię rozmawiać o swoim wyglądzie, bo siebie nie akceptuje w żadnym stopniu. Nie wiem czy kiedykolwiek znajdzie się jakiś chłopak, przy którym poczuję, że jestem piękna...
- Ja patrząc w twoje widzę tylko szmaragdową głebię, w której w pewnej chwili wydaje się, że tonę. Ta zieleń zalewa moje serce od środka. Od Ciebie płynie jakieś niewyobrażalne ciepło, którego nie mogę pojąć.
- Też nie pojmuję sama siebie.- uśmiechnęłam się, po czym on zawtórował mi ukazując rządek śnieżnobiałych zębów.
- Do twarzy Ci z uśmiechem.
- Dziękuję.- odpowiedziałam na miły komplement.
- Wiesz...nigdy wcześniej nie byłem w szpitalu, jakoś zawsze omijałem nieszczęścia szerokim łukiem. A ty byłaś kiedyś tutaj ?- zapytał.
- Kilka dni temu, leżałam w tej sali, na tamtym łóżku- powiedziałam wskazując na łóżko obok chłopaka.
- Co Ci się stało ?- zapytał z lekkim niepokojem, a mi spłynęła łza po policzku. Po raz kolejny ją otarłam szybko.
- Nie płacz...przytuliłbym Cię, ale nie mam siły się podnieść.- powoli nachyliłam się po czym złożyłam mokrego całusa na jego policzku.
Chłopak próbował starej sztuczki...Chciał szybko odwrócić głowę, żeby dostać całusa w usta, ale byłam szybsza. Zaśmiałam się pod nosem.
- Chciałbym dostawać każdego dnia takiego malinowego buziaka.- Znów ukazał rządek bielutkich zębów.
- Hmm...Jak ładnie poprosisz to możesz dostać jeszcze, ale dzisiaj już limit się wyczerpał.
Zaśmialiśmy się oboje, wcale nie cicho. Aż pielęgniarka przyszła zobaczyć co się dzieje. My odpowiedzieliśmy równo, że nic się nie stało i znów zostaliśmy sami. Cisza nie była już niezręczna. Wręcz miła. Siedzieliśmy przyglądając się wciąż sobie, a ja nie mogłam nacieszyć się widokiem jego oczu. Z każdym spojrzeniem chłopaka tonęłam. Ale ciepło jego serca zaraz mnie ratowało. Dopiero teraz zauważyłam, że wciąż trzymam jego rękę. Przyjrzałam się naszym splecionym dłoniom i mój wzrok utkwił na Niall'u. Co rusz uśmiechałam się do jego osoby, a on gładził opuszkiem palca moją rękę. Czułam jak cała pozytywna energia przepływa w jego żyłach. Nawet po wypadku potrafi być radosny...
- Bałam się, że możesz mi nie wybaczyć.
- Nie mam czego Ci wybaczać. Ten temat już dokładnie przeanalizowaliśmy. Zapomnijmy o tym co było OK ?
- Dobrze. Chyba lepiej będzie dla Ciebie jak i dla mnie gdy zapomnimy o tym wszystkim.
Kolejna chwila ciszy, ale przerwał ją:
- Boisz się czasem przyszłości ?
- Każdego dnia kładąc się spać boję się, że już więcej mogę się nie obudzić, bo nikt nie zna dnia ani godziny, nie sądzisz ?
- Właśnie też tak myślę, ale ja się boję tego, że nie znajdę prawdziwej miłości, że nie będę miał szansy pokazać komuś jak wielkim uczuciem mogę obdarzyć tę drugą połówkę. Jest tyle miliardów osób na świecie, a każdy z nas ma tylko jedną prawdziwą miłość. Dlatego właśnie myślę, że jej nie znajdę...Niby zdarza się tak, że nasza połówka jest bliżej niż myślimy, ale czy warto w to wierzyć ?!
- Ja nie poszukuje miłości, bo ona sama przyjdzie w nieznanym nam momencie. Zresztą nie mam pewności, że będzie to już ten na zawsze, a nie chcę robić sobie złudnych nadziei, bo one prowadzą do nikąd.
- Ja już ten ból poznałem...mam nadzieję, że nikt Cibie nie odważy się skrzywdzić tak jak mnie.- aż łza zakręciła się w oku.
- A co się stało ?
- Wiesz, jeszcze niezbyt zdążyłem się z tym oswoić choć minęło już pół roku, ale długo się zbieram. Kochałem ją bardzo, a ona zdradziła mnie z moim przyjacielem. Dobrze, że mam Harrego. On zawsze jest wtedy kiedy go potrzebuję.
- To tak jak ze mną i Emily. Jest dla mnie jak siostra, którą zawsze chciałam mieć.
- Ja mam siostrę. jest ode mnie strasza o 3 lata. Ma na imię Rose i zawsze miałem z nią świeny kontakt. Ale teraz mieszka w Anglii i rzadko ją widzę.
- Pewnie tęsknisz za nią ?
- No trochę tak, ale da się przeżyć. Teraz jesteś przy mnie Ty. Właściwie to jeszcze Ci nie podziękowałem za to, że jesteś. Więc dziękuję, że mnie nie zostawiłaś samego.
- Nie masz za co. To był mój obowiązek.- uśmiechnęłam się i wstałam.
- Ty się gdzieś wybierasz ?- zapytał zdziwiony.
- Jest już późno...
- Ale pora odwiedzin się jeszcze nie skończyła.- uśmiechnął się.
- Wiem, ale już długo tu jestem. Zresztą jutro przychodzę tak jak codziennie. Chyba, że nie chcesz mnie widzieć.
- Nie żartuj sobie tak ze mnie.- zachichotał cicho.
- No ja nie wiem co Ci siedzi w głowie. Może Cię męczę.
- Nigdy !- zaprzeczył szybko.
- No dobrze już, ja lecę.- skierowałam się ku drzwiom.
- Buzi ?!- zrobił oczka jak Kot ze "Shreka".

Oczywiście, że musiałam mu ulec.
- Skoro tak ładnie prosisz...
Nachyliłam się i złożyłam na jego policzku soczystego całusa, a on przyciągnął mnie ręką bliżej, odgarnął kosmyk włosów i szepnął do ucha:
- Będę tęsknić.
- Nie śmiem wątpić. Odpoczywaj.- ujrzałam ostatni uśmiech i wyszłam...


No no no misiaki...Wreszcie jest rozdział. Uffff...Bardzoooo Was przepraszam za moje lenistwo. Wczoraj miałam już zamiar dodać. Pisałam na telefonie i nagle wszystko się usunęło. Musiałam ochłonąć, bo się zdenerwowałam. Zawiodłam Was, wiem :c Pisałam to ze 4 godziny, a i tak nie mam pewności czy się spodoba. Mam nadzieję, że tak. Nie jest zbyt długi, ale za niedługo będzie za to następny. Kocham Was. +Komentujcie proszę...! ♥

4 komentarze:

  1. omomomomom! *__*

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg świetny że aż hjdfsndxugmungw kocham jak piszesz bo na prawdę jesteś w tym świetna .Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału .AAAAA aż łzy spłynęły mi po policzku taki jest świetny

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosko po prostu no brak mi słów ... ;*

    OdpowiedzUsuń