*Dwa dni później*
"Ale dzisiaj ciepło !" pomyślałam przelotnie jadąc w kierunku szpitala gdzie leżał niebieskooki. Cudownie zaczął się dzień. Stawałam na każdym czerwonym świetle. Czas się dłużył. Chciałam jak najszybciej zobaczyć znów chłopaka. Gdy dotarłam, wysiadłam z auta i powędrowałam do sali gdzie leżał Niall. Złapałam za klamkę i przebrnęło mi przez głowę pytanie "czy on też tak wyczekuje naszego codziennego spotkania jak ja ?". Weszłam i zobaczyłam go siedzącego na łóżku szpitalnym. Szybko odzyskuje siły jak widać. Kiedy ujrzał mnie jego uśmiech rozpromienił salę.
- Jak się dzisiaj czujesz ?- zapytałam.
- Świetnie, ale to chyba dlatego, bo jesteś tu TY.- uśmiechnęłam się, podeszłam i musnęłam jego policzek po czym usiadłam obok.
- Masz dzisiaj ochotę na spacer ? Jeśli jesteś w stanie oczywiście.- zadałam pytanie z wielkim entuzjazmem.
- Kusząca propozycja. Tylko obawiam się, że będziesz musiała zapytać nie mnie o to, a pielęgniarki.
- Nie ma problemu.- uśmiechnęłam się i wyszłam.- kroczyłam korytarzem przed salą chłopaka, a traf chciał, że akurat przechodziła jedna pielęgniarka.- Dzień dobry, czy mogłabym zabrać Niall'a na spacer do parku ?
- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł, ale skoro pani narzeczony czuje się na siłach...- "no tak, przecież przedstawiłam się jako jego narzeczona".
- Stwierdził, że da radę więc dziękuję pani bardzo.
- Nie ma za co. Miłego dnia.
- Wzajemnie.- odpowiedziałam grzecznie.
Wróciłam szybko do sali, w której leżał chłopak o turkusowych oczach i nieziemskim uśmiechu.
- Pielęgniarka powiedziała, że mogę Cię zabrać tylko jeśli sam czujesz się na siłach. Więc ?- zapytałam z uśmiechem.
- Więc chodźmy, bo się nie zdążę Tobą nacieszyć...
Pomogłam mu wstać i podałam bluzę.
- Nie rób ze mnie kaleki, dam radę.- uśmiechnął się.
- Jak sobie życzysz.
Splótł nasze dłonie i wyszliśmy. Właśnie wsiedliśmy do windy. Byliśmy tylko my. Nagle usłyszałam moją ulubioną piosenkę: James Arthur- Impossible.
- Kocham ten kawałek.- powiedziałam bez zastanowienie.
- Ja też ! Myślisz, że mogłaby być to "nasza" piosenka ?
- Jasne.- pocałował mnie w policzek i zaczął śpiewać. Jego głos otulał moje ciało.
- Masz cudowny głos.- oznajmiłam gdy skończyła się piosenka.
- Wcale nie jest cudowny...
- Masz jeszcze jakieś talenty, o których nie wiem ?
- Talentu nie mam do niczego, ale potrafię grać na gitarze.- powiedział skromnie.
- Masz rację to nie jest talent.- rzuciłam z nutką ironii delikatnie oburzona.
- Jak się złościsz wyglądasz jeszcze piękniej.- musnął mój policzek co wywołało uśmiech na twarzy.- jesteś jeszcze zła ?
- Hmm...na Ciebie nie można długo się złościć.- wtuliłam się w niego i wyszliśmy.
Powoli zmierzaliśmy ku jakiejkolwiek ławeczce, bo nie chciałam Niall'a męczyć długim chodzeniem. Usiedliśmy i wpatrywaliśmy się w nasze oczy przez dłuższą chwilę, Przerwałam tę ciszę.
- Opowiesz mi trochę więcej o sobie ? Proszę.
- A co byś chciała wiedzieć ?
- Wszystko co mogę.- uśmiechnęłam się siedząc wciąż wtulona w chłopaka.
- Dobrze, więc...Jak byłem mały moi rodzice mieli wypadek, dlatego wylądowałem z moją siostrą w domu dziecka.- więc wszystko jasne dlaczego nikt go nie odwiedzał.- Nie mam żadnej bliskiej osoby prócz Rose. Gdy skończyła ona 18 lat zabrała mnie stamtąd. Pamiętam dobrze ten dzień. Płakałem ze szczęścia.- poprawił bluzę, a mi stoczyła się łza po policzku.
Chwila ciszy nagle otuliła nasze uszy. Nie wiedziałam co powiedzieć, ale on wytarł mi łzę i dalej opowiadał.
- Moja praca to po prostu biznes. Mam firmę po rodzicach. A ty pracujesz jako...?
- Jestem projektantką wnętrz.
- Lubisz swoją pracę ?
- Tak, a ty ?
- Czasem jest męcząca, tony papierów...Zresztą teraz mogę sobie odpocząć. Jak wrócę pewnie nie pójdę tak szybko znowu do niej.
Uśmiechnął się, a ja odwzajemniłam miły gest. Przez około 10 minut siedzieliśmy bez słowa zerkając na siebie co chwilę, a gdy nasze oczy spotkały się już tak pozostaliśmy wpatrując się w nie. Z każdą chwilą pragnęłam poznawać do bliżej, chciałam poświęcać mu cały swój czas i być przy nim już zawsze. Czułam, że moje serce bije tylko dl niego, z każdą kolejną minutą coraz bardziej tonęłam w jego oczach wypełnionych turkusowymi falami.
*Oczami Niall'a*
Czy ja coś do niej czuję ? Patrząc na nią moje serce przyspiesza. Gdy widzę ten malinowy uśmiech nie pragnę niczego więcej. Chcę ją tylko uszczęśliwiać. Całe moje ciało ogarnia pożądanie tych ust. Pragnąłem tylko jednego, by wciąż była przy mnie. Zawsze ciężko przychodziło mi wykonanie tego pierwszego kroku. Jednak myślę, że nie pora jeszcze na to. Dopiero co ją poznałem. I tak nie wiem jeszcze o niej wiele rzeczy. A chciałbyś wiedzieć wszystko. Choć czuję jakbym znał ją od zawsze. Wszystko wydaje się przy niej kolorowe. Swoją obecnością zamazuje tę szarą rzeczywistość. Chyba powinienem zacząć wierzyć w miłość od pierwszego wejrzenia...
W pewnym momencie zauważyłem, że chyba jest jej zimno. Powoli przysunąłem się do niej i mocno ją objąłem. Ona natychmiastowo wtuliła się we mnie. To było słodkie. Może czuje do mnie to samo ? Milion myśli obijało mi się o głowę.
- Zimno Ci jeszcze ?
- Nie, już nie.
Na jej ustach namalował się się delikatny i uroczy uśmiech. Blask księżyca oblał szmaragdową zieleń jej pięknych oczu co sprawiało, że były jeszcze bardziej urzekające. W pewnej chwili spojrzała na mnie:
- Wiesz, ja będę musiała już wracać do domu.
Moja mina zrobiła się nagle smutna:
- Na prawdę musisz ? Zostań proszę. Chociaż jeszcze trochę...
- Bardzo kusząca propozycja. Napiszę do mamy, że wrócę później. Co o tym myślisz ?
- Szczerze mówiąc jestem zachwycony.- musnąłem delikatnie ustami jej czoło, gdy była w trakcie wysyłania wiadomości. Nagle ukazał się rządek jej śnieżnobiałych zębów. Odwzajemniłem jej uśmiech i splotłem nasze dłonie po czym szepnąłem jej do ucha:
- Mówił Ci ktoś kiedyś, że jesteś nieziemsko piękna ?
- Nie, nikt, bo tak nie jest.
- Inni są ślepi albo za bardzo skupieni na swojej pracy, aby dostrzec taką urodę.
Musnęła mój policzek i wtuliła się we mnie.
- Nie wiesz, że skradanie całusów to moja praca ?
- Dobrze, ale jak od czasu do czasu ja skradnę Tobie to się nic nie stanie.- uśmiechnąłem się.
Bawiłem się jej długimi włosami spadającymi kaskadą na ramiona. Z każdym dniem, każdą godziną, a nawet minutą stawała się dla mnie coraz bliższa. "Może to właśnie ta jedyna, na którą tyle czekałem ?". Za każdym razem. gdy nadchodziła chwila rozstania nadchodził również smutek. Ciągle budzę się z myślą, że jutro może jej już nie być, że to tylko moja wyobraźnia. Przyzwyczaiłem się już do jej oczu, włosów czy zapachu, który wywoływał dreszcze na całym moim ciele. Chyba na prawdę ją kocham.
Siedziała tak niewinnie wtulona w mój tors. Taka bezbronna, a ja coraz bardziej pragnąłem tych malinowych ust. Miałem nadzieję, że kiedyś będę miał szansę zaznać ich smaku. Mocno w to wierzyłem a podobno "WIARA CZYNI CUDA"...
- Jestem ciekawa kiedy Cię wypuszczą.
- Będę musiał wspomnieć o tym lekarzowi. Czuję się już na siłach. Dałbym sobie radę.
- Chyba nie sądzisz, że zostawię Cię samego ?!
- Ale ty masz swoje problemy.
- Nie mam żadnych problemów. Chcę Ci pomóc. Chyba, że ty nie chcesz mnie już widzieć...
- Nie o to chodzi. Każdego dnia szczypię się, bo wydajesz mi się nierealna. Wiesz, że nie musisz ?
- No właśnie wiem, ale jakoś CHCĘ.
- Jesteś taka słodka.- "Ups. To miało pozostać w mojej głowie".
Moją twarz oblał rumieniec, a ona cicho zachichotała.
- Ty też jesteś słodki.- posłałam mu uśmiech trzęsąc się z zimna.
- Zimno się robi.- stwierdziłem przytulając ją mocniej.- Moje ramiona już z takim wiatrem nie dadzą rady.- powiedziałem po czym wstałem zasmucony.
Chciałem ją uchronić przed wszystkim, a teraz nie radzę sobie ze zwykłym wiatrem...
Ona zauważywszy moją smutną minę podeszła do mnie. Była bardzo blisko. Czułem jej delikatnie przyspieszony oddech na twarzy. Objąłem dłonią linię jej szczęki i zbliżyłem nasze usta. Już miałem je złączyć, gdy ona złapała mnie za rękę i powiedziała speszona:
- Chodźmy już, bo robi się strasznie zimno.
- Dobrze, nie chcę żebyś zmarzła.
Nie puszczając mojej ręki szła ze mną w kierunku szpitala. Nic nie rozumiałem. Myślałem, że czuje to samo co ja. Wyszło niezręcznie. Byłem zawiedziony, bo straciłem szansę...