niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 6 I DON'T BELIEVE IT.

                          "Ahh..jak cudnie być spóźnioną !" pomyślałam ironicznie. Ten budzik doprowadza mnie już do szaleństwa.
Ciągle coś z nim nie tak. Chciałam być u Niall'a wcześniej, a jest już 15. Nagle w radiu usłyszałam "naszą" piosenkę...Podgłosiłam i zaczęłam śpiewać. Właśnie stanęłam na światłach. Ludzie wytrzeszczali oczy przysłuchując się mojej osobie, jednym słowem- wariatce. Nie zwracałam na nich uwagi. Nagle nadjechał  biały samochód, a w nim siedział przystojny chłopak o chyba zielonych oczach i mnóstwem loków na głowie.
Śpiewałam dalej i gdy zauważyłam, że chłopak słucha mnie, przerwałam jednocześnie spostrzegając rządek jego śnieżnobiałych zębów.
- Nie przerywaj sobie...- powiedział chłopak z nieschodzącym mu z ust uśmiechem.
- Dziękuję, ale nie skorzystam- powiedziałam zniesmaczona.
Chłopak puścił mi oczko i pojechał dalej pozostawiając za sobą dużo dymu, przez którego dostałam niemałego kaszlu co mnie jeszcze bardziej zdenerwowało. "Palant" parsknęłam do siebie. 
                                                                                                                          
                          20 minut później

             Szłam uradowana, że wreszcie go stąd mogę zabrać. Doszłam do jego sali i złapałam za klamkę jednocześnie przypominając sobie wczorajszy pocałunek. Zatrzymałam jakby zegar i zaczęłam rozmyślać o ostatnich wydarzeniach. Dużo tego...Tyle niedoszłych pocałunków. Wiele łez z powodu wypadku. I tyle ciepła wypływającego z jego serca. Czas się ogarnąć, otworzyłam drzwi i nie wierzyłam własnym oczom. Przetarłam je i byłam już pewna, że mój wzrok mnie nie myli. Stanęłam jak wryta, łzy napłynęły mi do oczu, a gdy jedna spłynęła po policzku, odwróciłam się i wybiegłam z sali trzaskając za sobą drzwiami, a w oddali słyszałam tylko echo wypowiadanego mojego imienia...

                       ***Oczami Niall'a***

- SAMI !- krzyknąłem wstając z miejsca.
- Co to za dziewczyna ?- zapytała moja siostra.
- Rose to długa historia, ale muszę ją dogonić !
                        Nie zastanawiając się pobiegłem za nią, ale opuściwszy szpital usłyszałem tylko pisk opon..."Nie zdążyłem" pomyślałem zrozpaczony po czym wróciłem do mojej sali. Usiadłem zawiedziony.
- I co ?- zapytała z ciekawością.
- Odjechała, nie dogoniłem jej. Co jeśli już nigdy jej nie zobaczę ? Przy niej czułem, że reszta się nie liczy. 
- A co się stało z Bellą ?
- Nic Ci nie powiedziałem ?! Ona rok temu zdradziła mnie z Zayn'em. Z moim przyjacielem, był dla mnie jak brat. Dobrze, że mam Harrego, on nigdy by mi takiego czegoś mnie zrobił. A dzięki Sami zapomniałem o przeszłości. Bella dla mnie już nie istnieje. Teraz jest tylko Samantha ważna.
- Tak mi przykro. Wyglądała mi na porządną dziewczynę. Jednak pozory mylą, a Zayn to skończony kretyn.
- Nie ma co rozdrapywać starych ran. Odwieziesz minie już do domu ?
- Jasne, chodź.- powiedziała podnosząc moją torbę.
- Rose nie wygłupiaj się, oddaj to. Nie jestem niepełnosprawny, żebyś musiała nosić za mnie wszystko.- oznajmiłem jej po czym odciążyłem jej ręce.
- Dobrze, chodźmy już.

                     ***Jak widziała to Sami***

            Leżałam na łóżku i nie mogłam wciąż uwierzyć, jak on mógł. Myślałam, że mnie kocha, jednak się przeliczyłam. Nie zasługuje na szczęście, miłość, ŻYCIE. Łzy spływały strumieniami, wyżłobiły sobie już ścieżki, po których równomiernie osuwały się po policzkach. Za oknem było coraz ciemniej, zmęczona płaczem zasnęłam.
Obudziłam się następnego dnia. Poszłam do łazienki, spojrzałam w lustro: "Matko jak ja wyglądam ?!". Oczy miałam podpuchnięte, włosy ułożone w artystyczny nieład. Coś okropnego. Po godzinie doszłam mniej więcej do ładu ze sobą. Jednak na twarzy wciąż nie ukazywał się uśmiech. Próbując zmusić się do niego łzy znowu zaczęły spływać rozmazując makijaż. Wytarłam się i poprawiłam go. Ubrałam się w coś szykownego, sama nie wiem czemu.
I tak mam zamiar przesiedzieć cały dzień w domu. Zeszłam na dół i nalałam sobie soku. Nie miałam ochoty nic jeść. Zresztą od dłuższego czasu jadłam coraz mniej nie wiadomo czemu. Widać było, że chudnę w oczach. Mama nie raz zwracała na to uwagę, ale to pewnie przez problemy zdrowotne, które miewam przecież od urodzenia. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Leciał właśnie dramat: Now is good. Mój ulubiony film. Nie pamiętam kiedy ostatni raz go oglądałam. Długo nie trwało moje oglądanie, bo usłyszałam pukanie do drzwi. Z każdą chwilą było coraz bardziej intensywne. Podeszłam uradowana myśląc, że to Emily, ale byłam w błędzie. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się nie kto inny tylko ON. Nie zdążył nic powiedzieć, bo tak szybko je zamknęłam jak otworzyłam. Po czym osunęłam się po drzwiach. 
-Sami, pozwól mi wytłumaczyć, proszę Cię.
-Jeszcze masz czelność tu przychodzić ?!
-Sami otwórz drzwi.
-Chyba nie sądzisz. Okłamałeś mnie. I nie mów do mnie Sami !
-Pozwól mi wyjaśnić błagam.
-Mów, nikt Ci nie zabrania.
-To była moja siostra Rose, o której Ci już opowiadałem, proszę uwierz...
Siedziałam bez ruchu. Trwało to z 10 min...Nagle usłyszałam kroki, chyba odpuścił sobie. "Może mówi prawdę ?!" pomyślałam i szybko wstałam. Otworzyłam drzwi i wybiegłam z domu do niego. Był już przy aucie, gdy złapałam go za rękę, a on przyciągnął mnie do siebie i szepnął do ucha:
-Kocham Cię.- po czym objęłam go mocniej.
Staliśmy wtuleni w siebie bez słowa.- Już OK ?
-Tak, wszystko dobrze.
"Skoro specjalnie przyjechał to wyjaśnić to musi mówić prawdę..." pomyślałam szybko.
-Nie chce, żebyś kiedykolwiek płakała przeze mnie.- pocałował mnie w policzek, a ja, jak to ja, zarumieniłam się.
-Jesteś taka słodka.

-Nieprawda.
-Parwda ! A tak właściwie mam mała propozycje, chciałabyś spędzić ze mną cały dzisiejszy dzień ? Przygotowałem coś na przeprosiny za te wszystkie łzy. Tylko to daleko, masz ochotę na współną podróż ?
-Chyba dzisiaj mój grafik jest pusty, a co do podróży z Tobą, hmm...Kusząca propozycja.
-Więc jedziemy...Zapomniałem dodać, że wyglądasz dzisiaj cudnie. Zresztą jak zawsze. Zawstydasz Afrodytę swoją urodą.
-Tylko ona była boginią piękności, a ja anwet ładna nie jestem.
-Ty się kochana nie doceniasz. Jesteś piękna, zrozum.
- Dziękuję Ci.- dałam mu buziaka i wsiedliśmy w samochód.
           
                            2 godziny później

-To już ?- zapytałam przebudzając się.
-Tak, to tutaj.- przetarłam małymi piąstkami oczy, gdy Niall właśnie otwierał mi drzwi auta. Wysiadłam, a moim oczom ukazał się duży, piękny dom z basenem.- Chodź piękna.- uśmiechnął się uroczo łapiąc mnie za rękę.
Przysunął mnie do siebie i odwrócił plecami.

Założył chustę na oczy i prowadził. Szliśmy dość spory kawałek, a ja umierałąm z ciekawości. Nagle stanął w miejscu. Odsłonił mi widok, a ja omal nie upadłam z wrażenia.  Przed nami leżało dużo poduszek, wino, stał również ekran, na którym, o ile się nie mylę, właśnie się zaczynał film. Wszystko wyglądało tak pięknie. Czułam się jak w bajce.
Nie da się opisać tego widoku.

-Usiądź sobie, a ja pójdę po jeszcze jedną butelkę wina.
-Dobrze- odpowiedziałam i usiadłam.
Czekałam z niecierpliwością na chłopaka. Szybko wrócił. Gdy patrzył na mnie widziałam w jego oczach nieśmiałość. Nie tylko jego ona ogarniała.
-Oglądałaś kiedyś film "Twój na zawsze" ?
-Nie, wydaje mi się, że nie.
-A masz ochotę obejrzeć ?
-Z wielką chęcią.- chłopak usiadł obok mnie i rozkoszowaliśmy się smakiem wina. Trzymał mnie za rękę, a gdy film się skończył otarł mi łzę.
-Nie bez powodu wybrałem akurat ten film. Chcę, żebyś wiedziała, że ja też chcę być Twój na zawsze, bo Cię kocham.
-Ja Ciebie też. Kocham Cię najmocniej na świecie.- wpił się w moje usta i nie mógł oderwać dopóki nie zaczął padać deszcz. Wziął mnie na ręce i poszedł do domu nie odrywając ode mnie swoich ust. Posadził mnie na blacie kuchennym i dalej namiętnie całował. Po chwili oderwał się ode mnie i powiedział:
-Sami ja nię mogę.
-Dlaczego ? Nie podobam Ci się ?
-To nie tak, jesteś pijana.
Zdjął ze mnie mokre rzeczy, a ja z niego. Znów znalazłam się na jego ramionach. Właśnie szedł ze mną na górę do sypialni. Położył mnie na łóżku i oznajmił:
-Zaraz wrócę...skoczę tylko po butelkę wina.
-Dobrze poczekam.


                     ***Oczami Niall'a***


Wziąłem pierwszą lepszą butelkę i powędrowałem na górę. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem spiącą już Sami. Wyglądała tak słodko. Nie chciałem jej budzić. Za oknem słychać było w pewnym momencie burzę. Zgasiłem światło i skierowałem się w kierunku drzwi, gdy nagle poczułem jak coś ciągnie za kant moich bokserek. Gwałtownie odwróciłem się. To była Sami...
-Zostań ze mną proszę.
-Dobrze kochanie.- odkryła kawałek łóżka, a położyłem się obok. Dziewczyna natychmiastowo wtuliła się we mnie i zasnęła. Jej zimne dłonie przyprawiały mnie o dreszcze, więc złączyłem je.
Odgarnąłem kosmyk jej włosów odkrywając całą jej urodę. Wpatrywałem się w nią i zachwycałem rysami jej twarzy. Była taka słodka. Wsłuchiwałem się w jej niespokojny oddech, przy czym bawiłem się jej włosami. Gdy jej oddech zwolnił udałem się w Krainę Morfeusza...


                        3 godziny później          


Obudził mnie nagły krzyk. To Samantha miała zły sen. Gdy podniosła się z łóżka objąłem ją i zacząłem delikatnie kołysać, gładząc dłonią jej gorącą twarz.
-To tylko zły sen Sami, już wszystko w porządku. Jestem przy Tobie skarbie. Ona wtulając się we mnie cicho łkała. Ciężko było ją uspokoić. Z bólem serca patrzyłem na łzy spływające po jej policzkach. Po pewnym czasie byliśmy oboje strasznie zmęczeni i zasnęliśmy...